Domek Stevena
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Ale… czy ,jedzenie" jest organiczne? - zapytała się z lekkim niepokojem w głosie. Szmaragd przecież nie zamierza wchodzić w kontakt z organicznym wytworem. Co prawda Steven jedt wyjątkiem od tego postanowienia, ale jest również Diamentem - mimo swojej niechęci względem tego, Doradczyni musi go darzyć w każdych okolicznościach należytym szacunkiem.
-
-
-
-
Woj2000
Szmaragd może być z siebie wewnętrznie dumna z siebie za swoją elokwencję. Dlategi też postanawia równie mistrzowsko pod względem językowym zakończyć to ,spotkanie". Nie chodzi o to, że jej się tu nie podoba, ale… najzwyczajnie nie wie, co by tu teraz zrobić. Dlatego też odzywa się:
-Będę o tym pamiętać. Ale nie warto już mówić o ,jedzeniu". Może… wartoby było zakończyć w jakiś sposób to spotkanie? Sama nie wiem, co mogłabym jeszcze tu porobić, a Diamenty pewnie już się niecierpliwią na możliwość powrotu na Homeworld. -
-
Woj2000
-Miło mi to słyszeć. A gdybyś ty gościł w Stolicy, to pytaj się o Szmaragd - Doradczynię Żółtej Diament. Też chętnie cię ugoszczę. - odpowiedziała iście arystokratycznym, acz przyjemnym tonem, po czym wstała i lekko mu się skłoniła.
-Do zobaczenia, Stevenie.
Zaraz po tym udała się w stronę wyjścia. -
-
Woj2000
Doprawdy nie z tego świata.
Zadowolona z przebiegu całej sprawy i dumna ze swojej nowej sytuacji życiowej Szmaragd wychodzi przez drzwi na zewnątrz domu. Zanim zeszła całkowicie na dół, jeszcze na krótką chwilę stanęła przy oknie i krótko, acz szczerze pomachała tej zaiste interesującej, sympatycznej i tak niezwykłej hybrydzie. -
-
-