Killer:
Steven się zdekoncentrował i bańka pękła. Wolność!
Woj:
-To całe szczęście. Tylko mam nadzieję, że moja ciocia szybko wróci, bo tak jak mówiłem, ona ma całą potrzebną gotówkę.
-Długo by opowiadać! Nie ważne! Musimy o nim powiedzieć cioci, jak przyjdzie! - odpowiedział zirytowany tym nagłym przybyciem i ucieczką niechcianego gościa.
-To… tylko pozostaje nam na nią czekać. Może zdąży przed dostawą kamienia. - powiedział, siadając na kanapoe i rozglądając się za swoją już prawie zwyczajną przyjaciółką.
Nefryt wciąż stoi w kącie zdezorientowana i niepewnie rozgląda się po domu, jakby za chwilę coś jeszcze miało nagle się tutaj teleportować, a potem nagle zniknąć bez śladu.
Widząc to, Kevin wstał z sofy i pidszedł do niej bliżej, odzywając się jednocześnie spokojnie.
-Nefryt, spokojnie. Żadne Forstrytyty dziwne się tu nie przeniosą, nie ma się czego obawiać…
A tymczasem Kevin delikatnie zaczął ją prowadzić bliżej środka lokum Stevena, by oswoiła się z faktem, że teleportujące się Klejnoty to jednak rzadkość.
Kevin też się spojrzał na to miejsce, po czym ponownie zwrócił się do przyjaciółki.
-Uwierz mi, naprawdę. On tu nie wróci. A jeśli to zrobi, to dopilnuję, by nie zrobił ci żadnej krzywdy. Masz moje słowo, Nefryt.
Kevin także usiadł na sobie, po czym zwrócił się do swojej towarzyszki.
-Naprawdę nie mamy się o co martwić - oznajmił z lekka troskliwym tonem - Skupmy się na pozytywach. Takich jak fakt, że jesteś o krok do odzyskania swojej prawdziwej formy i stania się zwyczajnym Klejnotem!