Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
I jeszcze by miał pretensje do gospodarzy.
No a co, nie chcieliby ugościć, a teraz może chociaż warto zapukać z nadzieją, że ktoś chce wyjść na dach.
To chyba najbardziej cywilizowane wyjście z tej sytuacji.
Tak
A więc niech zapuka.
Puka
Niemalże natychmiast usłyszał po drugiej stronie mruknięcie, a następnie ciężkie kroki.
,Chyba nie jestem tu zbyt proszony" pomyślał rozpoznając po sposobie chodzenia osoby z drugiej strony
Po chwili otworzył mu… No, po nogach i dłoniach można stwierdzić, że to nie inny jak Ben Grimm. Reszty ciała nie widać, ponieważ jest obłożony doniczkami z kwiatami. -Kto tam? - spytał się lekko poddenerwowany.
-Panie Grimm tutaj Doktor Strange
Jego głos od razu zagłodniał. -Stephen? A ty tu w jakiej sprawie?
-Niestety w sprawie ratowania świata, a chciałbym kiedyś przyjść prywatnie
-Ech… Najpierw przydałoby się, żebyś mi pomógł chociaż położyć tutaj te kwiatki.
-To mogę zrobić- przejął dwie doniczki w ręce, a jedną wzięła jego magiczna szarfa -Jeszcze od Ciebie trochę odebrać?
-No jakbyś był taki miły, to po prostu je wszystkie rozłóż na lądowisko.
Zaczął magią ustawiać kwiatki -A co to za okazja?
Idzie mu to szybko i sprawnie. -Żadna okazja. Reed mi kazał rozsadzić te eksperymentalne chwasty i zostawić na kilka godzin.
-Ech naukowcy i ich nauka
-To ja już wole te twoje iskierki z palców.
-Dzięki wielkie wiesz Ben. To jak mogę wejść?