Statek Szmaragd
-
Andrzej_Duda
Jest spokojny dzień. Wszyscy siedzą przy swoich panelach i zajmują się kierowaniem statku i wartą, a Cytryny klasycznie pilnują, żeby nic nie wdarło się do kwater Jej Nieskazitelności Szmaragd. Mówiąc skrótem i potocznie- nudy na pudy. Heh. Przynajmniej nie trzeba harować jak jakiś Rubin.
-
Toina
Heh… Najspokojnejszy dzień od dłuższego czasu. Pewnie dlatego, że Jej Jasność nie chodzi po statku i nie rozsiewa swojej złości. Takie dni gdy łazi po statku są najgorsze. A pomocy znikąd. Niby Szmaragd jest wysoko postawiona, ale wszyscy chyba już męczą się jej miłością do statku. Jest przez to nieudolnym przywódcą. Może dlatego nie złapaliśmy grupy DEFEKTÓW i CZŁOWIEKA. Przecież my mamy żołnierzy! A oni są tylko malą grupą wyrzutków. W sumie to jednak każda perła by im zazdrosciła. W końcu mają wolność. Zganiłam się w myślach. Nie możesz mieć takich rzeczy w głowie. Jesteś perłą i nic nie zmieni tej sytuacji. Masz ładnie wyglądac i trzymać rzeczy, nie myśleć o wolności. Codziennie tworzą nowe perły. Jesteś tylko jedną z nich
-
Andrzej_Duda
…I w każdej chwili można Cię zastąpić nowszą, bardziej posłuszną i mniej myślącą Perłą. Z tym, że za ten cały burdel ze statkiem nikt z wyższych sfer raczej nie zgodzi się przydzielić Jej Nieskazitelności nowej Perły. Można powiedzieć, że Perła i Szmaragd są na siebie wręcz skazane. Ha. Byłoby dobrze, gdyby Szmaragd całkowicie ignorowało swoją teoretycznie obecną, praktycznie byłą Perłę.
-
Toina
To wywołało we mnie uśmiech. Oczywiscie wewnetrzny. Perłom nie przystoi uśmiechać się bez powodu. Nie mam już prawie pracy, jestem powietrzem, a to najlepsze dla perły. Spojrzałam przez szybe statku na kosmos. Nie wiedziałam nawet gdzie jesteśmy. Czy to jeszcze kolonie Homeworld, czy już nie? Sama oczywiście nie sprawdzam położenia statku. Zostaje mi oglądanie kosmosu i obserwowanie załogi. Nuda. Ale przynajmniej bez pracy. Uśmiechnełam się w duchu i poprawiłam mój monokl. Dzięki Diamentom, że go mam. Może nie jest na codzień przydatny, ale wiadomo, u pereł liczy się wygląd.
-
-
Toina
Rozglądalam się za Perydotem, najlepiej ery drugiej. Ich prawie nikt nie słucha i nie mają pereł. One będą najlepszym wyborem. Podejde do jakiegokolwiek. Ich jest tu przecież pełno. Mialam już nawet w głowie pytanie. Wystarczy, że podejdę i powiem: - Niech szanowny Perydot wybaczy, ale chciałbym wiedzieć, czemu zbliżamy się do tej planety?- To może trochę zbyt sztywne, ale i tak trzeba powiedzieć to w ten sposób. Nawet dla perydotów jestem tylko służącą
-
-
-
-
Toina
Pokręciłam przecząco głowa i oddaliłam się. Spojrzałam jeszcze raz na planetę. Wydawało mi się, że kiedyś tu byłam. Dawno temu. Tylko nie wiem kiedy. No i nie mogę przypomnieć sobie nazwy. Wyjełam z klejnotu moją ulubioną pamiątkę, kamień z pewnego księżyca. To było tak dawno. Tylko kilka tysięcy lat po moim stworzeniu. Nadal przyglądałam się planecie i myślałam, skąd znam ten widok
-
-
Toina
Teraz lot tam jest jeszcze dziwniejszy. Przecież to miejsce to jeden wielki monument przegranej Homeworld! Pewnie nic już tam od dawna nie działa. Po co tam lecieć. Tam są… ludzie. Te miękkie i delikatne istoty z ludzkiego zoo. Pewnie przerazi ich sam wyglad statku! Po co to robimy?! Czemu te defekty miałyby tam lecieć? Czy Moja Jasność już zupełnie oszalała? No dobra, może mamy problemy ze statkiem? Wtedy to będzie mieć sens. Innych pomysłów nie mam.
-
-
-
-
-
-
-
-