Nagle zebrało mi się na wspominki. Ten dzień, kiedy zostałam perłą Szmaragdu, to zastanawianie się czemu akurat ja, ta duma, a wyszło z tego to. Nuda i stwierdzenie, że perły Nefrytów mają lepiej.
Tak. Jakie to życie jest dziwne. Zwłaszcza, kiedy jest się Perłą szalonego Szmaragdu posiadającego wyjątkową nawet jak na swoją kastę Klejnotów obsesję na punkcie swojej własności.
Uśmiechnełam się pod nosem. Dziś wolne, bo misja, możliwe wolne, bo statek, ta kradzież to najlepsze co mi się od dawna przydarzyło. A to wszystko dzięki obsesji Jej Jasności.
Taak. Czasami jej zachwyt tym statkiem nie jest śmieszny, tylko męczący i smutny. A ja muszę stać i potakiwać lub kręcić głową. Na szczęście będę mieć dzień wolny. Spojrzałam przez okno na dystans do planety.
Moje pójście tam zależy od jednej rzeczy: nastroju Jej Jasności. Jeśli będzie zdenerwowana, to przejdzie i nawet mnie nie zauważy. Pewnie pójdzie planować odzyskanie stateczku. A nowy kamień księżycowy nie jest zły. Zobaczymy, co wyjdzie.
To brzmi dość sensownie. Perła odczuwa turbulencje występujące podczas lądowania statku kosmicznego na powierzchni ciała niebieskiego ze słabą grawitacją.
Chwilowo wejdę do pokoju dla gości. Potem zrobię coś innego. Podeszłam do drzwi do nieużywanego pokoju i weszłam do niego. Teraz tylko trochę zaczekać…