-Oj tam, Złota. Nie obrażaj się, korona ci z głowy przecież nie spadnie, jak sobie trochę pochodzisz. - odpowiedział już łagodniej, zastanawiając się, dlaczego jest taka… nietypowa.
Najpewniej to jakaś ozdoba.
W każdym razie, Dewey ostrożnie siada na kanapie ze śpiącą Cytrynką w taki sposób, by jej nie zbudzić, po czym odzywa się.
-To… może zakończymy ten niepotrzebny konflikt? Przepraszam za to, Złota.