Dom Billa Deweya
-
Woj2000
Jedyne, co w tym wypadku przychodzi Billowi do głowy, to jakieś zamieszanie z kosmicznymi mocami pozwalającymi przenikać przez ściany. Co jednak dało mu do myślenia, że stanięcie w obronie Pereł przed kimś takim mogłoby się dla niego naprawdę źle skończyć.
-*Jednak, byłbym do tego zdolny… * - pomyślał pewnie, dalej spoglądające na zdestabilizowane podopieczne. -
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Bill spojrzał się na nią przez chwilę, po czym podszedł w jej pobliże i również usiadł na kanapie, by zaraz położyć jej dłoń na ramieniu w geście otuchy.
-Spokojnie, Perło. - oznajmił kojącym tonem - Tak ci się może teraz wydawać, ale po tym wszystkich, co ci Biała zrobiła, jest to zrozumiałe. Ale… wciąż możesz jej wybaczyć. Wybaczyć, lecz nie zapomnieć. -
-
Woj2000
W międzyczasie Bill, chcąc dodać Perle otuchy, delikatnie przyciągnął ją bardziej do siebie, by ją objąć i zaczął mówić kojącym tonem, jednocześnie starając się ją głaskać po głowie i włosach.
-Rozumiem to, Perło. Do tego… samemu jest mi w to wszystko uwierzyć i też jej jeszcze do końca nie wybaczyłem. I nie jestem pewien, czy też mi się to uda. Jednak… trzeba po prostu dać sobie czas na przemyślenie tego. W końcu… ponoć czas ma leczyć rany, co nie? -
Andrzej_Duda
Kiedy Bill przytulił Perłę, przeszła po niej fala ciepła i się trochę zarumieniła. Po wysłuchaniu całości motywacyjnej mowy Billa, stwierdziła:
-Tak… Tak, to prawda… Ja potrzebuje czasu. Naprawdę dużo czasu. Więcej niż ty… Bill, czy nie będziesz miał nic przeciwko jeśli się zamknę w twoim gabinecie? -
-
-
-
-
Woj2000
I to, co by nie mówić o zaletach samych Diamentów, naprawdę źle o nich świadczy, gdyż to one stworzyły ten system. I nawet fakt, że swoje Perły traktują dobrze nie jest dobrym usprawiedliwieniem, gdyż jednocześnie dają nieme przyzwolenia na znęcanie się nad tymi prawie bezbronnymi, zasługującymi na opiekę i zrozumienie, istotkami.
-
-
-