Dom Billa Deweya

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

No po prostu świetnie. Bardzo świetnie!
-Oczywiście, że możesz… Zwłaszcza, że to zmniejszy szansę na to że jej Perła na mnie podkabluje. - odpowiedziała, a następnie odsunęła się, żeby Bill mógł wejść do pomieszczenia.

[Andreas D.]

Woj2000

Przemilczając ten komentarz, Bill spokojnie wszedł i przystanął blisko ściany. Kiedy Perła już podjęła resztę ,środków bezpieczeństwa" mających zabezpieczyć przed donosami ze strony Żółtej Perły, w końcu się odezwał:
-Więc… zgaduję, że najbardziej żenującym elementem tego związku jestem ja i moja kochliwość, racja?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Nie, Bill. Możesz kochać kogo chcesz jak często chcesz. Najbardziej żenujące jest to, że wierzysz w każde jej słowo bez myślenia jak jakaś marionetka. O tym, że od tak puściłeś ją do Perełek już nawet nie mówię. - odpowiedziała z wyrzutem Perła.

[Andreas D.]

Woj2000

A więc o to chodzi… Białej po prostu nie podoba się to, że Bill spróbował zaufać Żółtej i temu, że chce się ona zmienić. Więc nie pozostaje nic innego, jak chociaż postarać się to wytłumaczyć.
-Perło… sam widziałem jej wcześniejsze załamanie i wyrzuty sumienia za wszystko, co zrobiła. Dlatego jestem po prostu w stanie uwierzyć, że naprawdę chce się zmienić. I ufam jej w tym, że jej się to uda.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ech… Nie wierzę, że to mówię, ale w porządku. Dam jej kredyt zaufania… Zobaczymy co z tego wszystkiego niedługo wyniknie. Pamiętaj Bill - to wciąż jest Diament. Nie spoufalałabym się z nią zbyt pochopnie… Zobaczymy. - odpowiedziała Perła dość chłodno.

[Andreas D.]

Woj2000

-W takim razie… zobaczymy. Ale mogę cię zapewnić, że nawet w tej sytuacji Perły pozostaną dla mnie ważne i nie pozwolę ich ponownie skrzywdzić przez nikogo. Dosłownie nikogo. - odpowiedział z determinacją, wierząc w wagę własnych słów.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-No cóż… Wierzę w Ciebie Bill. - odpowiedziała krótko Perła, a następnie położyła rękę na ramieniu Billa, patrząc się na niego z determinacją.

[Andreas D.]

Woj2000

-Dzięki ci za to, Perło… - odpowiedział z niewielkim wzruszeniem, po czym dodał już zwyczajniej, dotykając przytrzymującej go dłoni - A powiedz mi… udało ci się jakoś przemyśleć to, co usłyszałaś od Białej?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Tak… Przemyślałem to i… Ku*wa. Daje jej drugą szansę. Zobaczymy co z tego wszystkiego niedługo wyniknie… Co nie zmienia faktu, że polubić to jej nigdy nie polubię. Nawet kiedy będzie twoją teściową.

[Andreas D.]

Woj2000

-Wiesz… nikt już nie każe ci nikogo lubić na siłę. Zwłaszcza Białą po tym, co ci zrobiła.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Tak, wiem to… Ale postaram się ją chociaż tolerować w moim życiu. Kiedyś MOŻE jej wybaczę. Może.

[Andreas D.]

Woj2000

-No cóż… zobaczymy, jak się przyszłość potoczy. Oby najlepiej dla nas wszystkich.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła lekko objęła Billa jedną ręką.
-Trzymaj się.

[Andreas D.]

Woj2000

W odpowiedzi Bill uczynił podobnie.
-Ty także, Perło.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła objęła kark Billa i położyła mu ręce na szyi.

[Andreas D.]

Woj2000

Bill zaś objął obiema rękami jej plecy, po czym zaczął trwać w tym uścisku, ciesząc się towarzystwem swojej przyjaciółki i jej poprawionego nastroju.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Całe szczęście, że mimo wszystko udało się zachować z Białą… Perełką przyjaźń.

[Andreas D.]

Woj2000

I to jest w tym wszystkim dla niego najważniejsze. Że, mimo tego wszystkiego złego, co sam zrobił od czasu krytycznej decyzji lotu w kosmos, udało mu się naprawić to, co zostało przez niego zepsute. W tym tak ważną dla niego relację z Białą - drugą najlepszą przyjaciółką i pierwszą miłością.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Choć w tym przypadku najbardziej liczy się ta pierwsza relacja z Białą, wymieniona przez Billa w jego umyśle - druga najlepsza przyjaciółka. Kto wie, może nawet i pierwsza? W końcu to jej Bill zawdzięcza to, że w ogóle kiedykolwiek wybrał się w kosmos.

[Andreas D.]

Woj2000

I za to, mimo wszystkich przeciwności związanych z tymi wojażami, jest jej za to wdzięczny. W końcu… ta wyprawa zmieniła diametralnie jego życie.