Dom Billa Deweya
-
-
Woj2000
-Wiem o tym, moja droga. - oznajmił wesoł, po czym pożegnał się jeszcze raz i powrócił do domu, by się przebrać. Gdy wchodził, w jego głowie już się roiły różnorodne scenariusze spotkań z Diamentami. Od tych negatywnych, gdzie są na niego obrażone, przez te pozytywne z czułościami, aż po te… Zno takie, którymi Bill raczej nie dzieliłby się ze światem. Krótko mówiąc: pragnął tego spotkania.
-
-
Woj2000
Przebrał się, siedząc na sofie. Kiedy już to zrobił, zostawił na drzwiach na ganek wszelki wypadek małą, samoprzylepną karteczkę z wiadomością przypominającą Perełce, by zamknęła drzwi. Mając już wszystko przygotowane, wygalantowany Bill wyszedł z domu i ppdpierając się laską niczym XIX-wieczny dżentelmen, udał się prosto w okolice domu Stevena. Spodziewał się je znaleźć właśnie tam.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Dewey chciał wygłosić obiekcje co do wykonywania lekcji z biologii na środku ulicy i na oczach swoich sąsiadów, ale uznał, że już i tak widzieli dość. Raczej nic już ich nie zadziwi.
-No niech ci będzie, Żółta. Nie będę się już o to wykłócać. Tylko wiesz, przybliż się bardziej do mojego domu, bo zamierasz sobie gdzieś tam usiąść.
Po czym skierował się w stronę schodków na ganek, na których sobie usiadł. -
-
Woj2000
Co jak co, ale tak leżąca Żółta wygląda dla Deweya… interesująco. Pomijając oczywiście tak, że najprawdopodobniej przez to jej pokładanie się będą tu robić roboty drogowe przez kilka lat.
W każdym razie, Dewey otwiera na rozdziale o człowieku i zaczyna czytać o ludzkim ciele. O znajdujących się tam organach i ich fukcjach, jak również działaniu. -