Dom Billa Deweya
-
-
Woj2000
-Cóż… ludzie ogólnie są dziwni… - skomentował, po czym zwrócił wzrok w stronę potretu swojego prapraprapradziadka, który prezentował się mniej więcej tak:
-Przykładowo. Widzicie tego dżentelmena na obrazie? - powiedział wesoło do Pereł, pokazując im obraz palcem - To jest mój prapraprapradziadek William. Postanowił dokonać czegoś szalonego, opuszczając swój rodzinny dom i płynąc starym statkiem z niewielką załogą przez calutki ocean, by znaleźć nowe ziemie i móc cieszyć się sławą i szacunkiem. Walczył nawet z potworem morskim! -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Dwóch miesięcy… - powiedział cicho. Nie spodziewał się, że spędzi aż tyle czasu w kosmosie. Wydawało mu się, że spędził tam tylko kilka dni. - Dobrze, rozumiem. Dziękuję za informację.
Dwa miesiące. Pewnie Buck mógł już dawno się stąd wyprowadzić i zapomnieć o biednym staruszku. W końcu miał tych swoich przyjaciół i kapelę. -
-
-
-
Woj2000
-Co… nie. Nie trzeba, byś była mi córką - powiedział, dając sie tulić - Po prostu… nie spodziewałem się, że tak długo będę poza Ziemią. I… że syn postanowi odejść…
Kiedy to powiedział, zastnawiał się, co mógłby teraz zrobić. Nie miał żadnych wskazówek odnośnie obecnej lokacji syna, jak również inne rzeczy do zobienia, które obiecał wykonać po powrocie na Ziemię. Wśród nich jest przecież obiecana wycieczka po świecie czy przysługa dla Niebieskiej… -
-
Woj2000
Po dłuższym namyśle doszedł do wniosku, że pozwoli synowi żyć, tak jak on chce. Oczywiście byłoby mu miło, gdyby go kiedyś znalazł i mógł z nim porozmawiać, ale nie będzie już go gorączkowo szukać. Niech Buck odkrywa samego siebie i się rozwija bez wchodzącego mu w drogę nieodpowiedzialnego ojca. Ostatecznie pstanowił, że na razie zajmie się innymi sprawami, a przy każdej nadarzającej się okazji będzie poszukiwał informacji o swoim synu.
Kiedy już o tym pomyślał, grzecznie poprosił Perłę, by przestała go tulić, a kiedy już to zrobiła, oznajmił nieco uspokojony na duchu:
-To… propozycja podróży nadal aktualna? Kto wie, skoro Bucka nie ma tutaj, to może spotkamy go w podróży? -
Andrzej_Duda
Służka przestała tulić swojego pana i się lekko odsunęła.
Różowa Perła się uśmiechnęła.
-Ależ oczywiście. To gdzie idziemy najpierw? Pierwotne Przedszkole? Przedszkole Beta? Morska Wieża? Podniebna Arena? Jest tyle możliwości!-podekscytowała się Różowa Perła podczas wyliczania miejsc, do których mogłaby wybrać się razem z Deweyem. Dla niego wszystkie one brzmią bardzo ciekawie i zachęcająco. -