Bill usiadł na fotelu i przywołał do siebie Perłkę, by ta usiadła sobie na jego kolanach, jeśli chce.
Mimo wszystko, w tych okolicznościach i w takim towarzystwie czuł się spełnionym człowiekiem.
Bill uznał ten gest za wielce uroczy.
-Szkoda jest tym większa, że w niektórych przypadkavh ta służba bardzo źle na nią wpływa. Ze zgryzoty chciała się nawet zabić na moich oczach…
-Aż sam się zastanawiam, z czego może wynikać. Nigdy specjalnie nie umiałem rozmawiać z ludźmi. Co o dziwo nie przeszkodziło mi w karierze politycznej.
-Trzeba być w czym dobrym, prawda? Ale nie mówmy już o moich talentach. Zamiast tego wspomnę, że zamierzam spróbować porozmawiać z jej Diament o tym… incydencie i sprobować ją przekonać, by lepiej traktowała swoją Perłę.
Biała spojrzała z politowaniem na Billa.
-A więc już teraz ćwicz, mówiąc do kamienia… Mam na myśli nieożywionego kamienia. Żółtej Diament nie przegadasz, jeśli nie jesteś Białą Diament.