Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Ale nie zrobił. Bardziej mnie ciekawi, jak tego dokonał. Posłuchaj, długo już tu pracujesz?
-JA TEN BANK ZAŁOŻYŁEM!
Lekko się aż cofnęła. -Nie wiedziałam. Proszę pana… Czy nie byli tutaj w przeciągu ostatnich kilku miesięc jacyś robotnicy? Nie przeprowadzano remontów czy coś?
Mężczyzna usiadł roztrzęsiony na podłodze i równie roztelepanym głosem odpowiedział: -Hyhyhyhyhyhydraulicy…ale to… Na drugim piętrze…
-Rozumiem… Kto jest na drugim piętrze, albo był?
-Ale że co kto…
-W sensie… Bank wynajmuje cały budynek, tak?
-Ttttak…
-Mogłabym zobaczyć miejsce, gdzie pracowali?
-Do…dobrze…
-Pomóc wstać?
-Ttak.
Wstała, po czy podała mu rękę.
A on z jej pomocą wstał…
-Zaprowadzisz?
Mężczyzna kulawymi krokami zaczął iść na drugie piętro.
Idzie za nim i w miedzyczasie jego skan medyczny.
Serce mu wali jak młot pneumatyczny, jest blisko kolejnego zemdlenia. Do tego ma złamaną lewą dłoń.
Szykuje podstawoe przedmioty medyczne. Vibraniowy ultrasonograficzny wzmacniacz kości, żel z nanobotami, porcja dendraliny (przeciwieństwo adrenaliny).
Wyjęła żel rozgrzewający, porcje dendraliny i bandaż.