Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
To po prostu dyrektor tego banku. Nic specjalnego.
Żadnej rodziny, nic?
Nic.
Smutny to człowiek. Ale i tak dalej stara się odroczyć wyrok.
To można o nim powiedzieć zdecydowanie. Jak na razie udaje się go tylko utrzymać w stanie stabilnym. Do tej dwójki podbiegła ekipa medyczna. -Co się stało?! - spytał się głośno jeden z ratowników.
-Oczy w słup, zaczęła piana lecieć, drgawki, nie padaczka.
-Może już pani iść.
-Lepiej zostanę
-To niech pani go pomoże zanieść do karetki. Potrzebujemy pomocy specjalistów.
-Oczywiście. -po czym schyliła się tak, by go jak najosteożnuej podnięść.
Ratownicy po chwili podeszli z noszami.
Położyła go delikatnie na noszach i dała mu mały chip kontrolujący aktywność mózgu. W razie czego.
Jak go zamontowała?
Delikatny wszczep podskórny.
Jasne… Dyrektor jest wynoszony.
Dalej stabilizuje go magicznie.
Na razie może trochę wytrzymać bez tego.
Fakt. Wyszła z budynku. Sprawdziła sytuację z glutami.
Jest w ryzach… Względnie. Tak mówią media.
A tak bardziej nieoficjalne?