Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Po chwili ignorując Arrowa, z krzaków wyszła rodzinka kojotów i również zaczęła zmierzać w kierunku cmentarza.
O wy kundle… Czyli to one zdemolowały cmentarz dwa razy! Ale… Czemu miałyby zacierać napisy na nagrobkach?
To jak na razie jedyne co zostało niewyjaśnione.
Nieźle wkurzony Arrow poszedł wprost między kojoty. Wybraliście sobie zły moment na kręcenie “Króla Lwa”, pchlarze.
Kojoty ignorują Arrowa i idą przed siebie. Wyglądają na wychudzone.
Spróbował je wyminąć i szybko zebrać całe mięsko z grobów.
Udało się dość szybko. Teraz kojoty są dookoła Arrowa razem z kotkami i patrzą się na niego błagalnym wzrokiem.
Hym… Poszedł z mięsem w kierunku szopy.
Zwierzaki za nim chodzą.
Zaraz przed szopą stanął: Tutaj. Tutaj se jedzcie do woli. - Zaczął rozdawać każdemu zwierzęciu po kawałku mięsa.
Zaraz przed szopą stanął:
Zwierzaki jakby całkiem pozbawione sił na życie, zaczęły powoli jeść swój posiłek.
Co wam jest? - Zdziwiony Arrow spojrzał na zwierzęta. Jakby były wygłodzone, to rzuciłyby się na jedzenie.
Zwierzęta po prostu jedzą, ignorując Arrowa. Może są nie tylko głodne, ale też odwodnione? Innego wyjaśnienia ich braku sił raczej nie ma.
To by wiele wyjaśniało. Rozejrzał się w pobliżu za jakąś beczką czy studnią.
Ani jednego ani drugiego nie ma.
Rozejrzał się po mieście.
W Barze powinna być woda.
Ta, to jest myśl. Udał się tam.
No więc, pozostaje otworzyć drzwi, wejść, wziąć wodę i wyjść.
Wszedł do środka, zastanawiając się, czy o tej porze będzie w ogóle otwarte.