Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Bzdura, bzdura… - wymamrotał pod nosem agresywnie, przebierając palcami i zmierzając do środka wigwamu.
Tymczasem, Arrow przywołał do siebie zwierzaki. Udowodni mu, że ma rację.
Mężczyzna patrzy z obrzydzeniem na kojoty.
To właśnie te zwierzęta. Zapewne co noc zabierały mięso, które Pan dawał duszom. - Stwierdził Arrow.
Mężczyzna wygląda jakby zaraz miał się ugotować na miejscu.
Czy więc mógłbym Pana prosić, by zaprzestał Pan kłaść mięso na groby? - Kontynuował Arrow.
-NIE. - warknął, a następnie wszedł do środka wigwamu i go zasłonił…
Będę tutaj czekał, gdyby Pan zmienił zdanie. - Arrow założył nogę na nogę i czekał.
Tak. To może trochę potrwać.
Arrow postanowił, że w tym czasie zapadnie w pół-drzemkę, pół-jawę.
Lepiej tylko, żeby temu Indianinowi w międzyczasie nie strzelił jakiś głupi pomysł do głowy…
Nie strzeli. Wygląda na mądrego człowieka.
Może trochę porywczego…
Może.
Trochę bardziej niż trochę.
Niemniej, wszystko można załatwić rozmową, a Indianin, prędzej czy później, będzie musiał wyjść z wigwamu. Czekał.
Niemniej, wszystko można załatwić rozmową, a Indianin, prędzej czy później, będzie musiał wyjść z wigwamu.
Czekał.
A to zależy od kilku czynników, na przykład tego ile w środku wigwamu jest prowiantu dla Indianina.
I tak Indianin będzie musiał przyznać mu rację w swoim czasie. A Arrow miał czas i miał cierpliwość, rozumiał także ból rdzennego Amerykanina.
W końcu trudno mu pojąć, że przez ten cały czas karmił to czego aż tak nienawidzi i to całkiem słusznie.
Ta… Dajmy mu czas, poradzi sobie i w końcu pogada z Arrowem. Tymczasem, chłopak zaczął nucić z nudów.