Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A Arrow siedział z nimi.
Ze środka wigwamu słychać chrapanie.
Oh, Arrow nie pozostanie dłużny Indiańcowi. Również poszedł spać.
Zwierzątka są prawie jak żywa pościel.
Wtulił głowę w ich futro, i postarał się wpaść w objęcia snu.
A więc, zasnął. Ponownie mu się śni zielony klif, tym razem jednak jest na nim sam.
Huh… Podszedł do krawędzi i usiadł na niej, zwieszająv nogi w dół. Sam położył się na trawie.
Ciekawe gdzie się podział ten staruszek?
Ta… Ale mówił, że był tutaj tylko dlatego, że chciał, prawda? Więc pewnie teraz nie ma ochoty na towarzystwo Arrowa.
Z drugiej strony, czemu śni mu się ponownie to samo miejsce?
Tak, to dobre pytanie. Rozejrzał się dookoła siebie. Może coś się zmieniło?
Hm… Niczego takiego nie widać. To wciąż ta sama zielona łąka.
Hmph. Znów położył się na ziemi. I co by tutaj porobić…
Może popatrzeć na chmury?
Może. Skierował na nie swój wzrok.
Kształtem przypominają trochę głowę tamtego starca.
Arrow pomachał chmurom.
Z chmury zaczął padać deszcz. Jednakże nie jest to zwyczajny deszcz. Taki jakby… Z papieru.
Że co? Spróbował złapać krople na dłoń.
“Kropla” wygląda jak urwany mały kawałek zdjęcia.