A potem pojechałem na tą pustelnię… Wybudowałem się… Miałem spokój. Ale nawet sny zaczęła mi nawiedzać Żarówa! Żarówa i jej je**na stacja benzynowa! - Zapłakał.
Torturowała mnie, męczyła, zabrała schronienie! A ja jej nic nawet nie zrobiłem… Mogłem tam zostać i umrzeć, ale nie… Musiałem się wybrać do tego miasta! - Zaszlochał.
A tutaj tylko gorzej. Najpierw łamię se kości, tracę motocykl, prawie grzebią mnie żywcem… - Dalej się zwierzał, nawet nie uważając na to, czy Indianin go słucha. Co jakiś czas chował twarz w dłoniach, płacząc rzewnie.
-Pie**ole to. Nie chce mi się słuchać jak jakiś wariat mi coś bredzi o Źarówach i Bóg wie czym jeszcze. - powiedział naburmuszony, a następnie skierował do wyjścia.
Albo w tej chwili zamkniesz ten swój czerwony ryj, albo zagwarantuję Ci ekspresową podróż na spotkanie z współplemieńcami. - Arrow warknął, obrzucając indianina nienawistnym spojrzeniem.
Indianin sięgnął do pasa i wyciągnął sztylet, a następnie zadał nim cios w głowę Arrowa. Oboje zobaczyli, jak na ziemię upada wygięty w pół krótki oręż. Denverowi nic się nie stało.