Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Podniósł brew. Indianin żył?
Nie rusza się i nie słychać oddechu.
Przylgnął do jego piersi, chcąc usłyszeć czy oddycha.
Ledwo oddycha, ale oddycha.
Przeholowałeś bratku. - Mruknął nieco zmartwiony Arrow. Delikatnie wziął Indianina na dłonie.
Indianin nawet nie mruknął.
Czym prędzej pobiegł do chaty babki, jednak uważając by nie uszkodzić Indianina po drodze.
Co ten Arrow narobił…
Szybko, do babki!
Już dotarł pod drzwi!
Zapukał w drzwi gwałtownie.
Usłyszał babkę wstającą z krzypiącego łóżka.
Przyłożył głowę do piersi Indianina, upewniając się o jego stanie.
Ledwo dycha.
Ale dycha, i to się liczy. Poczekał, aż babka otworzy.
Babka po chwili otworzyła, jakaś taka zaspana. Spojrzała się mocno zdezorientowana ma Arrowa i swojego nowego pacjenta.
Mam dla Ciebie nowego pacjenta. Zajmiesz się nim? - Spojrzał na babkę.
-Matko boska… - westchnęła babka, a następnie pokazała Arrowowi, żeby położył Indianina na materacu.
Ten delikatnie położył go na materacu.
Babka pobiegła do chaty po zioła.