Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Czym prędzej pobiegł do chaty babki, jednak uważając by nie uszkodzić Indianina po drodze.
Co ten Arrow narobił…
Szybko, do babki!
Już dotarł pod drzwi!
Zapukał w drzwi gwałtownie.
Usłyszał babkę wstającą z krzypiącego łóżka.
Przyłożył głowę do piersi Indianina, upewniając się o jego stanie.
Ledwo dycha.
Ale dycha, i to się liczy. Poczekał, aż babka otworzy.
Babka po chwili otworzyła, jakaś taka zaspana. Spojrzała się mocno zdezorientowana ma Arrowa i swojego nowego pacjenta.
Mam dla Ciebie nowego pacjenta. Zajmiesz się nim? - Spojrzał na babkę.
-Matko boska… - westchnęła babka, a następnie pokazała Arrowowi, żeby położył Indianina na materacu.
Ten delikatnie położył go na materacu.
Babka pobiegła do chaty po zioła.
Poczekał, aż ta nie wróci. W międzyczasie, włożył Indianinowi topór w dłonie. Lekko stuknął nim o ziemię.
Jak na razie, efektów brak. Chociaż… Indianin powoli zaczął otwierać oczy. Ma źrenice jak kot.
Wyciągnął broń z dłoni czerwonoskórego. Teraz tylko czekał na babkę. Wyciągnął z kieszeni 100 dolarów, które podzielił na dwie pięćdziesiątki.
Babka po chwili przyszła i zaczęła mieszać bliżej nieokreślony napar.
Położył pieniądze na najbliższym blacie: Macie po 50 dolarów. - Stwierdził obojętnie: - Pięćdziesiąt dla Ciebie i pięćdziesiąt dla Indianina. -
Położył pieniądze na najbliższym blacie:
Babka ignoruje Arrowa i daje napar Indianinowi.