Mógł przestać się martwić o czerwonoskórego. Miał to, czego potrzebował. Przynajmniej część. Wyszedł z domu babki, zamykając za sobą drzwi. Udał się w kierunku schronu.
Rdza nie jest aż tak zła… Chwycił w dłonie narzędzia. Może nie będzie to piękne, ale pozwoli mu na dostanie się do Nowego Jorku. Zaczął składać motocykl z tego złomu.