Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Huh, nie długo jechał. Czy droga się.jakkolwiek zmieniała?
Nie, wciąż monotonny, stary asfalt.
To może choćby horyzont się zmienił?
W jakim sensie?
No, krajobraz.
Hm, jak na razie wciąż prerie.
Więc pędził dalej.
Przed siebie, pozornie bez końca.
Pozornie. Wszystko to tylko pozory. Jechał dalej.
Pozornie. Wszystko to tylko pozory.
Jechał dalej.
Minął po drodze starą chatę z drewna.
Czy tam może być coś ciekawego? Raczej nie. Jechał dalej.
Racja, nie należy sobie zaprzątać głowy takimi głupotami.
Więc jechał dalej. Zatrzyma się na noc dopiero w jakimś mieście, którego nazwa zaczynałaby się na “Nowy”, a kończyła na “Jork”.
Raczej mu się to uda - w końcu ma dość duży zapas paliwa, a jego moc daje mu nadludzkie zapasy wigoru.
Tak, to prawda. Może nawet umiałby jechać na motocyklu tylko odpychając się nogami, haha! Jechał dalej, nieco rozbawiony głupią myślą.
A wiadomo, może i naprawdę potrafi? W każdym razie, to by wyglądało komicznie.
Hah, ta. Niemniej, na razie nie próbował, a jechał konwencjonalnie.
Jak na razie idzie mu to bez problemów.
I żeby mu to szło tak cały czas, aż dotrze do swego upragnionego celu.
Aż ciekawe jakie będzie życie w Nowym Jorku?