Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Diament lekko obróciła głowę. -Co pan ma na myśli?
Ostatnim razem, kiedy Cię widziałem, miałaś 50 metrów i rozrywałaś mnie w śnie. Na kawałeczki. -
Diament przymrużyła oczy. -Umm… O co panu chodzi? Nigdy pana nie widziałam zanim pan przyjechał na tą stację.
A ja Cię.już kiedyś widziałem. I w tym problem. - Wyciągnął 40$ na kasę.
Diament odliczyła 10$ i dała je Arrowowi. -A gdzie pan mnie widział?
Taka wielka łąka, pełna kwiatów.-
-Nie pamiętam niczego takiego, proszę pana. Może się panu przewidziało?
Nie, na pewno nie. Ale na dobrze. Uznajmy, że oszalałem. - Poszedł napełnić kanistry benzyną.
Diament poszła za Arrowem go nadzorować.
Oj tam, wie jak nalać paliwo.
Ale Diament nie jest tego pewna.
Nalewa paliwo, tak czy siak.
Po chwili napełnił oba kanistry.
Ile pokazał licznik?
100 zielonych.
//Andreas? Wszystko w porządku? To jest koło 10 litrów.
// Jedyna stacja w okolicy, to co sobie będzie żałować?
Wytrzeszczył oczy z zdziwienia: To chyba jest popsute. -
Wytrzeszczył oczy z zdziwienia:
-Nie, proszę pana. Takie mamy tutaj ceny.
Zdzierstwo…- Wyciągnął 100 dolarów i od niechcenia podał Diamentowi.