Teraz Arrow musi się tylko martwić, by coś go nie zagryzło i o potrzeby fizjologiczne. I to wszystko. Zero telefonów, innych ludzi, kurzu na parapecie, niedogrzanego burrito, zbyt gorącego burrito…
Ale pomyśl jak wiele problemów i wysiłku wiązało się z burrito! Przygotowanie go dla siebie, przygotowanie dla innych, walka z mikforfalą, wypadający farsz, sprzątanie, kawałeczki między zębami…
Być może. Arrow interesowało to, że jest na odludziu bez ludzi, gdzie nie ma ludzi. Rozłożył się wygodnie. Chyba w przyszłości trzeba będzie powiększyć domostwo.