Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie widać. Mógł kupić na stacji.
Chodzi o bijące źródło wody. Takie, które cały czas wyrzuca wodę. Albo strumyk.
No więc, wciąż nie widzi.
Jedzie wciąż, powoli, by niczego nie przegapić.
Widać mały strumyczek.
O! Podjechał do niego. Jaka była woda?
Wygląda na czystą.
Napił się nieco, by mieć pewność.
Zdecydowanie zdatna do picia.
Świetnie. Zaparkował motocykl i rozejrzał się po okolicy. To będzie jego nowy dom.
Trawka rośnie, woda płynie, no żyć nie umierać.
Znaczy się, jak go wychłodzi w ziomwe miesiące na śmierć, to umierać. Będzie musiał sobie zrobić jakieś mieszkanko. Miał przy sobie saperkę.
Tak. No to może zrobi sobie jaskinię jak ten niebieski ufoludek?
To nie jest taki głupi pomysł. Po tym wyplecie z gałązek pobliskich krzaków dach i przykryje go ziemią! Brzmi to wykonalnie?
Bardzo wykonalnie. A wtedy uderzy w niego meteoryt?
Miejmy nadzieję. Zaczął kopać. Na razie ziemianka o dwóch metrach głębokości, trzech szerokości i długości. I jakieś schodki. Na dzisiaj powinno to wystarczyć.
Miejmy nadzieję. A teraz czas na odpoczynek i podziwianie przyrody.
Postanowił motocykl stabilnie na nóżce. Wygodnie położył się wzdłuż siedzenia, śpiwór położył na kokpicie, by służył jako poduszka.
Jakoś to wygląda, to prowizoryczne łóżko ruchome.
Włożył źdbło trawy w usta i rozkoszował się samotnością. Tutaj nikogo nie skrzywdzi, nikt.go nie opuści. Obserwował chmury.