Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perły nie widać.
Poszukał za nią w bazie. Ewentualnie jakiejś notki wyjaśniającej jej zniknięcie.
Na blacie jest coś wyskrobane.
Sprawdził, co to.
Perła napisała “Znalazłam swoją Diament.”
Zarazem się zdziwił jak i nieco wkurzył. -Cholera jasna! -kopnął wkurzony blat.
Forsteryt boli noga.
Zasyczał z bólu jak wąż. Udał się z powrotem do warpa, nieco kuśtykając. Gdy dotarł to przeniósł się z powrotem do Tanzanitu.
ZIUUUUUU
Forsteryt zjawił się tu i poszukał za swym termojądrowym ładunkiem.
Na pewno jest dobrze schowany.
Ale on pamięta swą Bazę jak kieszeń. Szuka dalej swej bomby.
A może została wyparowana?
…kto wie. Udał się do swej tajnej kryjówki na bombę, w głębiny Jaskinii.
Do samych otchłani piekielnych tej jaskini…
Idzie tam dalej. Tam chyba nawet Dusza by się cykała schodzić. On? Pff, przywykł do tamtejszych skupisk szkieletów ludzi pokrytych pyłem z Klejnotów.
A potem się dziwi, że przeklina go super moralne kosmiczne bóstwo.
Problem jest w tym, że on to zastał w takim stanie. Ciekawe, jakim cudem Klejnoty spotkały się w tej Jaskinii z ludźmi i co tu się takiego odwaliło.
Może fuzje w stylu ojca Stevena?
Nic nie jest wiadome. Idzie dalej przez korytarz utworzony z kości nieszczęśników, ozdobiony resztkami mięśni i kawałkami klejnotów.