Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A on z powrotem przybrał swoją humanoidalną formę, po czym ją przytulił. -Moje Słoneczko…
Szara się zarumieniła.
A on ją poczochrał nieco po włosach.
A ona się przykryła jego płaszczem.
-Chyba lubisz płaszcze, co?
-M-hm.
Pogłaskał tego urwisa po karku.
Gesia skórka po niej przeszła.
A on dalej ją głaszcze. -Urocza jesteś, wiesz?
-Naprawdę?
-Naprawdę.
-Awww, to ty jesteś słodki, tato!
O cholera, tego to się nie spodziewał. A co za tym idzie? Insta-rumieniec. -Uh…d-daj spokój, nie jestem uroczy.
-Jesteś tato! Uroczo wyglądasz z tą fryzurą i w butach na obcasie!
Rumieniec na twarzy się wzmocnił. Cholera, tego on się STANOWCZO nie spodziewał.
Jeszcze nikt go nie nazwał słodkim… Poza mamusią, ale to było miliony lat temu.
Ta…to jest stanowcza odmiana.
I chyba pierwszy raz ktoś niesarkastycznie skomplementował jego buty na obcasach.
Nieco mocniej ścisnął Szarą. -…dzięki.
-Kocham Cię.