Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Poczuł tryćnięcie mokrym nosem od tyłu, a potem długie włosy na karku.
Odwrócił samą głowę do tyłu, by dojrzeć co za nim jest.
Lew. Różowy lew. Oszalałem albo umarłem. - Powiedział sam do siebie i znów patrzył przed siebie. Lew, który siedział za nim, musiał istnieć tylko w wyobraźni Arrowa. Dziękuję, chłopak oszalał.
Lewek usiadł przed twarzą Arrowa i na niego patrzy. Głęboko w oczy…
Powiedz lwie. - Zaczął rozmowę - Oszalałem? -
Lew przewrócił oczami i pokiwał głową na “nie”.
To dobrze. Chyba. - Odpowiedział i pogłaskał zwierzę: Skąd się tu wziąłeś? -
Lewek skierował głowę w stronę stodoły Perydot i Lapis, a następnie mruknął.
Od nich jesteś. Fajnie. - Podrapał go za uszkiem: A czemu tu przyszedłeś? Przecież tu nic nie ma. Perydot odleciała. -
Lewek schylił się, tak jak by chciał, żebyś na niego wsiadł.
Mam na Ciebie wejść? Nie obrazisz się, czy coś? - Zapytał zwierzęcia.
Lewek się nie odezwał, tylko był schylony.
Uznam to za tak. Oszalałem. - Delikatnie zbliżył się do zwierzęcia i ostrożnie przełożył nogę przez jego grzbiet.
Lewej czeka, aż go mocniej złapiesz.
No, to przylgnął mocniej do niego i chwycił się grzywy, lecz nie ciągnął jej.
Leszek zaczął skakać w niebo swoimi teleportacyjnymi rykami.
O ku*wa, oszalałem, oszalałem! - Krzyczał, kurczowo próbując nie zlecieć.
Jesteście coraz wyżej…
Gdzie ty mnie bierzesz?! Już byłem w kosmosie! - Wykrzyczał w panice.