Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Czyli on tu nie jest jedyny… Podszedł ostrożnie do ogniska, jakby to była jakaś zasadzka.
Jak na razie nie dzieje się nic, co mogłoby potwierdzać w jakikolwiek sposób podejrzenia Forsterytu, a raczej tego czym się ostatnio stał.
Usiadł przg ognisku. Cholera, skoro się pali to ktoś tu powinien być… I to nawet niedaleko.
To zaczyna się robić naprawdę niepokojące.
Rozejrzał się odruchowo za kształtami, które sugerowałyby że jest jakaś żywa forma życia w pobliżu z wyjątkiem jego.
Nie musiał się długo rozglądać, bo po około 3 sekundach w jego stronę zaczął biec ten napakowany sku*wiel, wydając z siebie okrzyk bojowy.
Błyskawicznie wstał i gdy ten bydlak był blisko to dokonał uniku by ten gnój wpieprzył się w ognisko.
Krasnolud nie jest taki ślamazarny, zatrzymał się w odpowiednim momencie i zaje**ł Forsterytowi gonga w ryj za pomocą swojej… Zalepionej metalem dłoni.
Poleciał po podłodze, ale zamiast wstać zwinął się w pozycję “NIE BIJ MNIE”. A nuż, może ten małpojeb zrozumie że on nie ma zamiaru pożreć go?
Dostał soldinego kopniaka, poleciał kilka metrów do tyłu i przywalił w ścianę.
Zaslonił się rękoma, jakby mial dostać w twarz. Wydawał z siebie odgłosy bojącego się psa.
-WYPI**ALAJ KUWA, ZMUTOWANA KUPO GÓWNA! - wydarł się krasnolud.
Pokazał mu gest “SPOKOJNIE DO CHOLERY, NIE POŻRĘ CIĘ”.
-POWIEDZIAŁEM WYPI***ALAJ! - wydarł się ponownie, podnosząc Forsteryt, wkładając go na chwilę do ogniska, po czym go wyrzucił przez drzwi.
Wstał i się obtrzepał z sadzy. Poszedł, by obejść ten pokój dookoła z tym palantem.
Dostał na koniec kopa w dupę i poleciał do przodu kilkanaście metrów, a potem wpadł do zniszczonej windy i zaczął spaaaadaaaaać.
-TY CHUUUUJUUUUUUUUU! -skrzeknął, co przez jego obecną formę zabrzmiało bardziej jak wycie wilka niż jakiekolwiek słowo.
I spada sobie szybem wentylacyjnym w dóóóół…
Leci w dół, ciekawe gdzie…
Oby do piekła, może jego męki się skrócą.