Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Zaraz, co?
ARRRGH! -STOOOP! -krzyknął agonalnie.
Kor: “To co słyszysz, Czarny Diamencie. Jest tylko jedna osoba obecnie przy życiu która jest godna mnie używać. Tak długo jak do niej nie dotrę, jestem bronią na własnych warunkach!” Killer: Ból nie ustał.
Najzwyczajniej z bólu się popłakał. Miał tego już serdecznie dość.
Killer: KTO DO CHOLERY MÓGŁ ZROBIĆ COŚ TAK CHOREGO?! NAWET DUSZA NIE JEST TAK OKRUTNA! //
// właśnie dostałem napadu śmiechu
TYLKO DOWIE SIE A USZYJE LALKĘ VOODOO TEJ OSOBY I JĄ KU*WA NADZIEJE NA ROŻNO
Killer: TO JEST KU*WA ZA MAŁO!
TO CO KU*WA SUGERUJESZ?!
Killer: WYRYWAĆ PO MAŁYM KAWAŁKU CIAŁA, POTEM WSZYSTKO ZSZYĆ I NA KONIEC SPALIĆ!
PRZETO KUWA POLAĆ KWASEM SIARKOWYM I DAĆ NA GW*** PSOWI o, i łeb go przestał boleć uwu
ALE RĘCE NAPI**DALAJĄ AAAAAAA
KU*WA MAĆ “Duszo, jeśli to słyszysz, to mogłabyś powiedzieć tej osobie która mnie targa jak szmatę by przestała?”
KUUUURWA JESZCZE NOGIII “Mhm.”
BOLI W CH*J AAAAAAA “Z-zrób to, n-nalegam, JA JUŻ MAM DOŚĆ!”
Przestało boleć. “Coś jeszcze?”
“…nic. Dziękuję…” Sprawdził, czy czuć kończyny.
Czuć. “Proszę bardzo. Widzę, że masz nowe ciało. A raczej pancerz.”
“Niech zgadnę, chcesz je zabrać?”
“Nie, nie chcę. Czemu miałabym?”