Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Co tu opisywać? Ostra, lekko przetopiona blacha z tego samego metalu co wszystko inne.
Poszukał za materiałami, z których mógłby z tego zrobić swoisty topór.
No… Nie za bardzo.
Scheisse. Wziął tą blachę i idzie dalej przez korytarze.
Martwota, Martwota, Martwota… I monotonia.
Zaraz. Jak go pamięć nie zawodzi, on uwolnił stanowczą część Klejnotów Nieskończoności, więc te nadal mają u niego dług wdzięczności, ta?
Gdyby tak było, to by nie został przemieniony w… To. Ale zawsze warto spróbować.
“Ej, Duszo, przypomniało mi się o czymś. Pamiętasz jak uwolniłem stanowczą część z was, nie? No, to chyba mi nadal wisicie dług wdzięczności za to.”
Brak odpowiedzi.
Chyba ona…niezbyt lubi prawdę.
Albo ignoruje to co jest dla niej niewygodne.
Czyli nieprzyjmowanie do faktów prawdy. “Jeśli nie odpowiesz to będę to tak długo mówił aż odpowiesz. Więc lepiej odpowiedz, jesteś tu?”
Forsteryt usłyszał w głowie znudzone westchnięcie.
“Czyli jesteś. No, to przejdźmy do rzeczy. Jako, iż wisicie mi dług wdzięczności…hm…to chciałbym powrócić do swojej dawnej formy przed zostaniem tym czymś.”
“Spiepszaj.”
“Wisisz mi przysługę. A przysługa to przysługa.”
“Nie słyszałeś, co powiedziałam?”
“A ty nie słyszałaś, co rzekłem? Obietnica to obietnica. I nie ma “bo nie”, trzeba było o tym nie mówić.”
“Mam ważniejsze rzeczy do robienia niż zajmowanie się podrzędną formą życia taką jak ty.”
“Robienie z galaktyk swetrów? Jak tak to spadaj, kłamco.”