Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Czekaj. Zasi…momento moment, mam chyba pomysł. -zaczął przeprogramowywać lokalizator by posiadał zasięg na cały Wszechświat.
Nie jest to wykonalne na tej technologii, a Forsteryt nie ma zasobów.
-…iiiii pomysł poszedł się srać. -rzekł. Spróbował wyszukać lokalizator na Ziemi na skalę Wszechświata.
Jest taki w mieście o nazwie Nowy Jork, ale nie na skalę wszechświata, tylko połowy galaktyki.
Połowa galaktyki zrobi swoje. -Wiesz może, do kogo należy lokalizator z zasięgiem na pół galaktyki? -spytał się Steve, a potem udał się do warpa.
Steve idzie za Forsterytem. -A gdzie on się znajduje? - spytał się.
-Nowy Jork.
-… Nie idziemy tam.
-A ja nie zostawię Tanzanitu na łaskę i niełaskę porywacza.
-Możesz tam iść, ale nie odpowiadam za uszkodzenia ciała.
-Gadaj w tej chwili kto operuje tym miejscem w którym jest lokalizator.
-Mściciele, najpotężniejsza drużyna super bohaterów na Ziemi
//Avegers, ta?// -A czemu by mieli mnie pobić za skorzystanie z lokalizatora? -i tu sczaił: -Czekaj…wtargnięcie na teren…oh.
// Tak. // -I sam fakt, że jesteś kosmitą nieznanego pochodzenia w dziwnym pancerzu.
-To już było nieco rasistowskie.
-Jesteś kosmitą? Jesteś. Masz dziwny pancerz? Masz.
-I co z…Eh, nie ważne. -BZIU do Nowego Jorku.
Steve razem z nim.