Dom Maheswarenów
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Doug odruchowo złapał się za głowę i w milczeniu zastanawiał się nad tym, co usłyszał. Właśnie dowiedział, że jego ułożona córka ryzykuje życiem na przygodach ze swoim przyjacielem i jego opiekunkami.
Zastanawiając się nad tym, zadał Connie kolejne pytanie. W jego głosie można było dosłyszeć próbę zamaskowania szoku
-Jak już jesteśmy przy pani Perle… To kim właściwie są opiekunki Stevena? -
Andrzej_Duda
Connie ma minę “NO SUHAJ TO NIE TAK JAK MYŚLISZ”.
-To są… To są… No… Nie wiem czy mi uwierzysz, ale to są… Kosmitki. Mieszkają na tej planecie od kilku tysięcy lat i chronią Ziemię przed na przykład takimi potworami jakie przed chwilą zobaczyłeś. Kiedyś poprosiłam panią Perłę o trening w walce mieczem i… Jakoś to poszło…-powiedziała Connie widocznie i słyszalnie zestresowana koniecznością zwierzania się z tego wszystkiego. -
Woj2000
-Connie… - wydukał wielce zadziwiony, tym, co usłyszał - Po prostu… sam nie wiem, co o tym wszystkim teraz myśleć.
Na chwilę zamilkł, po czym dodał, zwracając się w jej stronę i spoglądając swojej córce w twarz.
-Mimo wszystko, wiem jedno. Najważniejsze z tego całego… incydentu jest to, że w trakcie tych całych ,przygód" nic ci się nie stało.
Następnie szybko i dość niespodziewanie przytulił Connie.
-Sam nie wiem, co bym począł, gdyby stała ci się jakaś poważna krzywda… -
-
-
-
Woj2000
Jeśli miał coś swojej córce przyznać, to fakt, że od zawsze potrafiła świetnie sobie radzić z pogodzeniem wielu czynności naraz. Jednakże, Doug również zaczął się głowić nad jedną kwestią: niby czego takiego Connie zazdrościła Stevenowi w tych całych przygodach? Przecież w domu ma zapewniony byt, spokój, wygody, jak również miejscami surowe, acz troskliwe traktowanie ze strony swoich rodziców. Czego tu jeszcze chciec?
W każdym razie, Doug po długim milczeniu odezwał się.
-Czy… nikt cię do tego wszystkiego nie zmusza? Czy raczej sama chcesz chodzić na te wyprawy? -
Andrzej_Duda
Connie spojrzała się do góry.
-Nie, nie, nikt mnie nie zmusza, tato. Chodzę tam z własnej woli, ale od około… Miesiąca nie było żadnej takiej wyprawy. Nawet nie miałam żadnego powodu do używania miecza.-zaprzeczyła Connie w celu uspokojenia ojca. Gdyby Doug wiedział o ostatniej walce z Dementoidami, to dostałby zawału serca na miejscu. -