Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
W ogóle to widać spod tej czapy na jego łbie?
Jakiej znowu czapy?
No ma twarz zakrytą, nie?
No…ta…fakt, to jest hełm.
A więc… Jak może się przez niego widocznie uśmiechnąć?
Zdjąć hełm? //Wygląd “twarzy” pozostawiam tobie, jak coś.
Niestety, hełm jest hermetycznie szczepiony z resztą “puszki” na ciele Jadeitu.
Alright, czas się wyrwać. Odsunął się od Perły, po czym poszukał za szczeliną w okolicy szyi.
Jeśli to niby takie proste, to czemu niby nie zdejmie całego pancerza?
Ty, no właśnie! Ha, szach mat Homeworldowe śmiecie! Szuka za szczelinami w “ciele”.
Nie ma ich wcale. Nigdzie, w ogóle.
Merde… Moment, może jest tu jakiś ukryty guzik? Szuka dalej.
Nie ma niczego, co by mogło uwolnić Jadeit.
Cholera. Hm…nie próbował niszczyć osłony Klejnotu, która o dziwo jako jedyna nie jest ze stali tylko z jakiegoś dziwnego szkła. Ścisnął pięść, po czym uderzył w tą osłonę.
Osłona wciąż jest w stanie nienaruszonym, tak jakby została stworzona i zamontowana w puszce Jadeitu dosłownie przed chwilą.
-Nosz cholera! Perło, masz rozkaz. Rzuć jak najmocniej swoją włócznią we mnie, a dokładniej - tutaj. -i puknął w osłonę palcem.
-Nie mogę tego zrobić, Mój Jadeicie. To sprzeczne z moim kodeksem osobistym.
-To rozkaz.
Perła przyzwała włócznię i zaczęła się telepać.
Wystawił osłonę. -Na trzy rzucaj. Raz…dwa…-i tu mała pauza. -…trzy.