Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Uhm…złamie w sensie, że ta nie wytrzyma i będzie się śmiać. W tym sensie.
Co nie zmienia faktu, że brzmiało to źle.
No, a więc nic innego nie pozostało jak czekać na efekty.
Perła zaczęła się coraz głośniej śmiać.
Żeluś już na nią zaczyna działać…
Teraz Perła dosłownie zdycha ze śmiechu.
Okay, enough. Wziął od niej Żelusia.
Perła wygląda na trochę przestraszoną.
-Co jest? Przecież wiesz, że Żeluś powoduje łaskotki.
-Wiem, ale… Czułam się ubezwłasnowolniona.
-Czekaj…jak to?
-No… Nie mogłam się ruszać, mówić… Tylko śmiać.
-Całkiem…ciekawe, będąc szczerym.
-Mój Jadeicie, zaczynam się bać…
-Czego się bać, Żelusia?
-Boje się tego, że mój lęk nazwałeś ciekawym…
-C-Ohoho! Nie o to mi chodziło! Miałem na myśli to, że Żeluś jest zdolny do swoistego “unieszkodliwienia” drugiej osoby…
Perła cofnęła się od Żelusia.
No cóż, zmniejszył siłą Żelusia do rozmiarów przenośnych i go schował. Z resztą, Żeluś nawet nie czuje bólu. Kiedyś postrzelił go z laseru a ten co? Nic.
Tak… Dziwny stwór z tego pomarańczowego, żarłocznego gluta.