Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Co jest? Przecież wiesz, że Żeluś powoduje łaskotki.
-Wiem, ale… Czułam się ubezwłasnowolniona.
-Czekaj…jak to?
-No… Nie mogłam się ruszać, mówić… Tylko śmiać.
-Całkiem…ciekawe, będąc szczerym.
-Mój Jadeicie, zaczynam się bać…
-Czego się bać, Żelusia?
-Boje się tego, że mój lęk nazwałeś ciekawym…
-C-Ohoho! Nie o to mi chodziło! Miałem na myśli to, że Żeluś jest zdolny do swoistego “unieszkodliwienia” drugiej osoby…
Perła cofnęła się od Żelusia.
No cóż, zmniejszył siłą Żelusia do rozmiarów przenośnych i go schował. Z resztą, Żeluś nawet nie czuje bólu. Kiedyś postrzelił go z laseru a ten co? Nic.
Tak… Dziwny stwór z tego pomarańczowego, żarłocznego gluta.
Ale nie ważne. Żeluś został schowany. -No, Żeluś sobie nieco posiedzi…aktualnie, chciałabyś może coś porobić?
-Chciałabym aktualnie nic nie robić, Mój Jadeicie.
-Jak chcesz.
-Dziękuję, Mój Jadeicie.
-To nic takiego. -rzekł, po czym wygodniej się usadowił.
I tak sobie siedzą…
I nic nie robią.
To całkiem przyjemne.