-Jestem to sobie wyobrazić. - powiedział, kładąc kosz z kwiatami na ziemi, po czym wyciągając dwa palce przed siebie w geście przysięgi, dodając - Słowo lotnika, że o tym nie wspomnę.
Perydot wyciągnęła rękę do przodu i pokazała kciuk w górę.
-Wow, dzięki.-powiedziała i wzięła trochę kwiatów z koszyka, powoli zmierzając do środka stodoły.
-Dobra. Ale jak się okaże, że znowu użyje na mnie wodnej łapy, to nie będzie wesoło. - oznajmił pół żartem-pół serio, jednocześnie przygotowując się do rzutu.
A Andy stoi w gotowości, zastanawiając się, co z tego ,szczwanego" planu Perydot w ogóle wyjdzie. Ma przeczucie, że to wszystko nie zakończy się zbyt pozytywnie. Mówimy w końcu o kosmitce z przeżytą traumą.