Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Ta…dużą jak ch*j fuzją.
Co najmniej tysiąc Klejnotów… Może nawet dużo więcej?
O matulo…
Strach pomyśleć co to bydle potrafi. Chyba sam Mroczny Pan by się zesrał w gacie.
Ej, co to to to nie. Mroczny Pan takie rzeczy by pstryknięciem rozje*ał.
A skąd taka pewność?
Bo sam widział kiedyś na własny wzrok, jak przebił sobą planetę na wylot jak pocisk snajperski, także taki gigant to dla niego pikuś.
Wciąż nie wiadomo jakie są zdolności tego giganta.
Ta… -Jak ci na imię?
-Jestem Aurora. Zlepek milionów Klejnotów.
-O matulu…jesteś…istną jedną, wielką cholerną wymuszoną fuzją!
-No wow, geniuszu, spostrzegawczy jesteś.
-Ja walę…nigdy takiego cholerstwa nie widziałem.
-Uznam, że nie chciałeś mnie urazić.
-Co ty w ogóle potrafisz zrobić? Pewnie jesteś…cóż…silna.
-Zostałam stworzona do niszczenia w pojedynkę planet.
-Ożesz…
-I posiadam moce wszystkich Klejnotów składowych.
-Rozumiem. Wiesz…później chyba wrócę. Mam sprawy…pa! -i falą uderzeniową wyrzucił się z dala od Aurory.
Sruuu, przywalił w ścianę skalną sto metrów dalej.