Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perła przestała płakać, ale dalej porządnie dusi Jadeit.
Problem w tym, że Klejnoty nie oddychają. Szach mat! Tuli dalej Perłę.
To, że go dusi, nie znaczy, że odcina mu dostęp do tlenu. Na pewno słodko razem wyglądają.
Tylko by ktoś tak powiedział a poszczułby go za to symfonią uszo-ruchających dźwięków z glośników. Perełka się uspokoiła?
Trudno to stwierdzić, bo wciąż się przytula do swojego pana. Może ma lęk wysokości?
Oh…to…by wiele świadczyło. -Nadal chcesz zobaczyć ten las, hm?
-T… Tak… - odpowiedziała wciąż trzymając swojego pana.
-To choćmy. I jeśli chcesz…to możesz mnie trzymać za dłoń. Zezwalam ci.
Perła puściła Jadeit, ale dalej jest skulona. Kurczowo złapała swojego właściciela za dłoń.
Idą do domniemanego lasu w pobliżu tego kanionu.
Nikt nie powiedział, że w pobliżu kanionu jest las.
Ale powinien być. Z resztą, widać coś zielonego w oddali?
Nie, wszystko jest półmartwe. I tak nieźle wygląda, biorąc pod uwagę, że to teren byłego Przedszkola.
Ta. Mogło być stanowczo gorzej. Z naciskiem na “stanowczo”.
W ostateczności mogło doprowadzić do “roztrzaskania” się planety, tak jak było w przypadku Homeworldu.
Ta…nie byłoby to wtedy fajne.
Dla Jadeitu byłoby to raczej obojętne, ale dla mieszkańców planety to raczej by… Miało dość duże znaczenie.
Ta…eksterminacja istot żywych. Yish. Idą dalej przed siebie, w poszukiwaniu lasów.
Jedyne co znajduje, to więcej pustkowi.
Idą dalej.