Dewey odwzajemnił uśmiech i także spoczął na ziemi. Chwilę potem dodał poważniej.
-Cóż, jeśli chcesz wiedzieć, to przed chwilą mimowolnie rozmarzyłem się o… pewnych osobach.
Zastanowił się przez chwilę:
-Hmm, może brakuje mi miłości? Czułości? Sympatii innych? A może zwyczajnego szacunku od drugiej osoby, która szanuje mnie za to, kim naprawdę jestem? -odpowiedział.
Różowa się zdziwiła.
-Przecież Cię szanuję za to kim jesteś! Uwolniłeś mnie od Białego Diamentu, przywróciłeś do życia i traktowałeś lepiej niż ktokolwiek wcześniej!
-Wiem o tym. Lecz przez większość mojego życia nie dawałem żadnego powodu, by mnie szanować. O szczerej miłości nie wspominając. Chyba to cały czas mnie dręczy, mimo wielu zmian od tamtego czasu…
-Ale to się zmieniło! Teraz masz wiele powodów do bycia szanowanym! I wcale nie jesteś taki stary… Możesz zrobić jeszcze setki rzeczy, aby wynagrodzić swoją przeszłość!