Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-A co chcesz tu jeszcze porobić, Perełko?
-Jeść truskawki, Mój Panie.
-Tylko tyle? A coś jeszcze? - zapytał się wesoło.
-I dotykać wody, Mój Panie.
-No dobrze. Zostaniemy jeszcze trochę. Ale tylko trochę! - powiedział, po czym zdjął buty, podciągnął nogawki i zaczął sobie moczyć stopy w rzecze.
Woda jest całkiem ciepła. Perełka chlapie się na całego.
Bill wesoło obserwuje, jak jego urocza Perełka jest szczęśliwa, mogąc się bawić.
Perełka ochlapala trochę Billa.
Nic sobie z tego nie zrobił. Niech się bawi, jak może. Garnitur zawsze może wysuszyć…
Perła zmieniła się w pelikana i nabrała wody do dzioba. Chyba wiadomo co zamierza zrobić.
-O nie! Nie dam się! - krzyknął radośnie, po czym złapał za buty i zaczął pierzchać stąd, gdzie pieprz rośnie.
Perełkolikan leci za Billem z wodą w dziobie.
Nadal ucieka, uważając, by nie potknąć o żadny wystający korzeń czy broń. Przecież ucieka z gołymi stopami niczym ten starszy podróżnik z Polski.
// Lapis Centipeetleowska: Boso przez Homeworld // Perełka jest już coraz bliżej…
A pączkarz dalej ucieka.
Perełka się wywaliła i słodką dziób rozwaliła.
//Ale jak? Przecież była pelikanem//
// Tak lepiej? :v
//Niech ta bedzie// Dewey nagle zawrócił i na tyle szybko, na ile pozwalało mu lawirowanie między korzeniami i różnym orężem, doszedł do Perełki. -Wszystko dobrze? - zapytał się troskliwie, schylając się nad pelikanem.
Perełka nagle wstała, wyleciała w powietrze i oblała Billa całą swoją wodę. Zaśmiała się w języku pelikanów.