Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dewey moze się tylko domyślać, że muszą to być jakieś silne, odporne na ciepło Klejnoty.
Ciekawe jak się nazywają?
Któż to wie? Dewey aż tak tym zaciekawiony to nie jest. Wystarcza mu krajobraz i historia, który się za nim kryje.
W takim razie, ma co oglądać. Dawne pole krwawej bitwy, teraz pełne pysznych truskawek…
//Klejnoty nie mają krwi ciapciaku.
// To tylko metafora.
Gdyby był filozofem, na pewno wrzuciłby tutaj jakieś rozważania o cyklach przyrody i bezsensie wojny. Ale nie jest filozofem, dlatego też nadal sobie chodzi po polu, jednocześnie obserwując, gdzie teraz znajdują się Perły.
Różowa chodzi po polu i uważnie ogląda bronie, a Perełka skacze po truskawkach i ogólnie ma całkiem niezłą frajdę.
Na chwilę przerwał zwiedzanie, by popatrzeć sobie na wesoło hasającą Perełkę. Jest taka dostojna i pełna wdzięku, gdy to robi…
Teraz trochę mniej, bo się przewróciła w truskawki i cała upaprała.
Podszedł do niej i pomógł jej wstać.
Perełka wstała z pomocą i trochę upaćkała garnitur swojego pana.
-O - powiedział nieco zawiedziony, lecz potem dodał żartobliwie - Teraz i ja jestem ufafluniony, hehe!
-Hihi! Mój Pan i tak nie mógł być bardziej słodki!
Dewey zaśmiał się szczerze, po czym odpowiedział: -Ty również, Perełko. Co jak co, ale takich harców to by nawet od Niebieskiej nie mógł oczekiwać.
-Chciałam się spytać o coś, Mój Panie. W czym my właściwie się oblepiliśmy, Mój Panie?
-To truskawki. Takie ziemskie rośliny, które ludzie lubią jeść.
-Jeść, Mój Panie? Co to znaczy “jeść”?
-Najprościej mówiąc. Wkładać to, co jest jadalne, do buzi, przeżuwać i połykać, by dostarczyć do swojego organizmu energi. - odpowiedział Bill.
-A czy Mój Pan myśli, że ja bym mogła w ten sposób naładować swoją energię?