Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dewey patrzył na efekty jej prób pierwszego jedzenia.
Perełka połknęła truskawkę i się uśmiechnęła. -To całkiem przyjemne, Mój Panie!
-Widzisz? A na Ziemi mamy całą masę różnych potraw!
-Naprawdę, Mój Panie? One doładowują jeszcze więcej energii?
-Niektóre tak, niektóre nie. W każdym razie, też są smaczne.
-Nie mogę się doczekać, Mój Panie!
-Oczywiście. Tylko najpierw warto by było się jakoś umyć. Jesteśmy cali w soku truskawkowym!
Perełka zachichotała. -A gdzie się umyjemy?
-Trzeba będzie poprosić Różową o postój przy jakiejś rzece czy coś… - powiedział, po czym poszukał jej wzrokiem.
Tak, widać mały strumyczek w pobliżu.
Postanowił tam podejśc, po czym zdjął marynarkę i zaczął go czyścić z soku, mocząc go w wodzie. gdyby miał jakieś mydło, szło by mu to szybciej.
Perełka zmywa sok z siebie i przy okazji czyści ubrania swojego pana.
Dewey podziękował za to swojej Perełce i kiedy skończyli, podniósł mokrą marynarkę i poszukał wzrokiem Różowej.
Różowa stoi przy wielkim toporze i coś notuje w notatniku.
Podszedł do niej wraz z Perłą: -Widzę, że nawet w czasie wolnym pracujemy, co? - zapytał się żartobliwym tonem.
Różowa nawet nie odpowiedziała, tak się skupiła.
Postanowił jej nie przeszkadzać i zaczekać, aż skończy.
Różowa podeszła do broni i ją nieznacznie wygrzebała.
Nadal spoglądał na nią i zastanawiał się, co to za odkrywki archeologiczne tu wyczynia.
Różowa wyjęła włócznię, okroiła topór, żeby był trochę “chudszy” i w jakiś sposób włożyła go do swojego klejnotu.