Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Czekał aż ten powróci z informacjami.
W międzyczasie, może trochę pomyśleć. Jak zareaguje dowództwo na jego porażkę?
Nie zareaguje jeśli po nich wróci, tym razej lepiej przygotowany i z wiedzą co potrafią.
No chyba, że ktoś go nakryje zanim tam wróci.
Wtedy osobiście mu naje*ie i skasuje pamięć o spotkaniu go. Czeka na Demantoid.
A jeśli to będzie ktoś z dowództwa?
Skłamie mu jakoś. Dowództwo powinno to zrozumieć.
Albo go przemielić?
By być roztrzaskanym za to? Pff, nie. Chyba, że skłamie że obrażał Diamenty, to już prędzej. I gdzie ten idiota polazł?
Może po drodze wpadł do czarnej dziury albo został wystrzelony w kosmos?
Udał się sam po niego.
Spotkał go po drodze. Najwidoczniej szedł w jego stronę.
Podszedł do niego. -I co?
Dementoid zasalutował. -Prace zostały przerwane z rozkazu obu Diamentów jednocześnie.
-Że co do cholery? -udał się tam.
Na miejscu Perydot się szykuje do spalenia wszystkiego, co zrobiła. Jest to mnóstwo planów oraz prototyp pistoletu.
Zmaterializował wyrzutnię rakiet i w nią wycelował. -STOP, GRUDO! -ryknął.
Perydot upuściła wszystko na podłogę i się zasłoniła przed ewentualnym atakiem.
-CO TY DO CHOLERY ODWALASZ?! -skarcił ją.
Perydot dalej się zakrywa. -Wy-wy-wykonuję ro-ro-rozkazy!