Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Skąd mam wiedzieć?! Nie znam twoich gustów.
-Wolę zająć się istotami organicznymi podczas odnawiania sił.
-No dobra. To co chcesz jeszcze mi wygarnąć, moja droga? - powiedział sarkastycznie, mimowolnie ogarniając wzrokiem jej ciało
Jest kształtne i symetryczne, jak zawsze. -To, że mogę Cię zabić w każdej chwili i jeśli chcesz żyć, to masz zachowywać się grzeczniej.
Nieco stracił rezon. -Przepraszam - powiedział cicho i z pewnym przekąsem.
-Grzeczny chłopiec. Biała Diament poklepała Deweya po włosach swoim wielkim palcem.
Nie wiedzieć dlaczego, spodobało mu się to.
-Czemu się tak cieszysz? To było tylko poklepanie po głowie.
Zmieszał się. -Eee… Ten… Chyba mi się to spodobało… - powiedział skonsternowany.
-Chcesz trochę więcej? Diament położyła się na brzuchu, twarzą do Deweya.
Zdziwił się. Zamilkł, zastanawiając się nad odpowiedzią.
To dość ciekawa i miła perspektywa. W końcu to największa olbrzymka ze wszystkich…
Ale co inni o tym pomyślą? Zwłaszcza Różowa…
Oj tam, nikt się nie dowie!
W końcu postanowił się przełamać. -Będę tego żałować, ale zgoda.
Biała Diament zaczęła klepać Deweya po głowie.
Stał tak wesoło i dawał się klepać po głowie przez największą z olbrzymek. Po pewnym czasie zaczął spoglądać rozmarzony na symetryczną twarz Białej. Pewne dziwne myśli zaczęły mu już kiełkować w jego umyśle.
Bardzo dziwne. Ma ochotę dać jej całusa. Podczas gdy Biała dalej go pieści.
-O cholera, nie mogę tego zrobić - wyrwało mu się cicho, gdy to sobie wyobraził
Diament zaczęła miziać Deweya po brzuchu.