Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Ale co inni o tym pomyślą? Zwłaszcza Różowa…
Oj tam, nikt się nie dowie!
W końcu postanowił się przełamać. -Będę tego żałować, ale zgoda.
Biała Diament zaczęła klepać Deweya po głowie.
Stał tak wesoło i dawał się klepać po głowie przez największą z olbrzymek. Po pewnym czasie zaczął spoglądać rozmarzony na symetryczną twarz Białej. Pewne dziwne myśli zaczęły mu już kiełkować w jego umyśle.
Bardzo dziwne. Ma ochotę dać jej całusa. Podczas gdy Biała dalej go pieści.
-O cholera, nie mogę tego zrobić - wyrwało mu się cicho, gdy to sobie wyobraził
Diament zaczęła miziać Deweya po brzuchu.
Było to bardzo przyjemne. Aż mruknął z zadowolenia.
-No kto jest małym człowieczkiem, no kto?
-Ja jestem! Ja! -odpowiadał uradowany, nawet nie zwracając uwagi na absurdalność tej sceny
-No jasne jak moje włosy, że to ty! Biała Diament dalej mizia Billa.
Kiedy usłyszał to porównanie, zaczął się lampić na jej szpiczaste włosy. -Te włosy * - rozmyślał z błogością.
Kiedy usłyszał to porównanie, zaczął się lampić na jej szpiczaste włosy.
Diament go dalej mizia.
Po chwili tego miziania zapytał się nieśmiało: -Czy… czy mógłbym dotknąć twoich włosów?
Diament obniżyła włosy.
Zaczął je dotykać i pieścić.
Są jak idealnie oszlifowana porcelana. Gładziutkie, podczas przesuwania nie ma prawie żadnego oporu.
-Masz cudowne włosy… - powiedział, gładząc je
-Wiem to.