Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Oby nie z tobą. Bez urazy. Tam istoty organiczne są uznawane za zwierzęta. Masz może kartkę papieru i coś do rysowania?
Dewey zaczął przeglądać swoje pakunki i po dłuższej chwili znalazł mały notes i długpis, które podał Perle.
Perła w kilka minut rysuje to:
-Ładne, ale kto to jest?
-Niebieski Diament.
-Zgaduję, że jedna z twoich koleżanek jej służy?
-Tak. Narysować jeszcze Żółty Diament?
-Jeśli chcesz…
Narysowała to:
-Nie, żeby coś, ale ta po lewej wygląda trochę jak facet - śmieje się.
Perła też się zaśmiała.
-A jak je w ogóle wspominasz? Były inne niż twoja - tu poczynił długą pauzę, by ostrożnie miarkować słowa - ,dawna pani"?
-Niezbyt dobrze pamiętam. Dawno ich nie widziałam. Pamiętam, że ich Perły odzwierciedlały ich charaktery.
-Rozumiem, ale coś mi się tu zgadza. Nie chcę rozdrapywać starych ran, ale dlaczego ty jesteś różowa, podczas gdy Biała Diament jest no… biała?
-Jej kontrola umysłu mi to zrobiła. Kiedyś należałam do Różowego Diamentu.
Aż palnął się w głowę, zdając sobie sprawę z głupoty swojego pytania: -Że też do głowy mi to nie wpadło!
-Nic się nie stało, naprawdę…
-Najważniejsze, że oboje jesteśmy od tej strasznej olbrzymki bardzo, ale to bardzo daleko, prawda? - powiedział, uśmiechając się w jej stronę.
-Tak zakładam. Chciałbyś kiedyś spotkać resztę Diamentów?
-Wszystko zależy od tego, czy nie chciałyby mnie najpierw zabić bądź zrobić ze mnie jakiegoś zwierzątka…