Statek Larsa i Defektów
-
-
Woj2000
Prawie o tym zapomniał, gdy bezskutecznie próbował reanimować statek. Kiedy ogarnął sytuację, odezwał się do Padparadży zrezygnowany:
-Wiesz co, młoda? I tak się stąd nie wydostaniemy, to chociaż spróbujmy przeczekać ten czas.
Gdy to mówił, całe psychiczne wykończenie umysłu odezwało mu się z podwójną siłą. Musiał jakoś wyciszyć umysł. Uznał, że, mimo wiadomych efektów, sen będzie dobrym rozwiązaniem.
-Wiesz co? Ty tu sobie posiedź, a ja idę spać - powiedział, po czym udał się do swojego barłogu w pomieszczeniu obok. Wiedział, z czym się to wiąże, jednak postanowił ,przechytrzyć" Białą Diament poprzez zażycie garści środków uspokajających, które miał w swoich pakunkach. Zażył je i natychmiastowo się położył, licząc na to, że chemiczne wspomaganie z zewnątrz skutecznie pozbawi go marzeń sennych. -
-
Woj2000
-Nie dasz mi już spokoju, co?- powiedział do niej z lekko wyczuwalną nienawiścią w głosie, podnosząc wysoko głowę, by móc spojrzeć w jej twarz - Czym w ogóle takie ,zwierzę", jak to podobno określacie organicznych, jak ja ci zawiniło, hę?
Powiedział to, po czym przysiadł się naprzeciwko niej, krzyżując nogi po turecku. Spojrzał w miejsce, gdzie powinna być pochwa wraz z woreczkiem i dodał szybko:
-W czym w ogóle najpierw zawiniła ci ona, że pozbawiłaś jej wolnej woli, co? -
Andrzej_Duda
-Miałam dosyć jej dziecinady. Swoją drogą, że nie powinnam się wcześniej wymieniać Perłami z Moim Promyczkiem. To mój błąd.
Jej ręka wyświetliła świetlna formę Białej Perły. Nie ma oczy i wygląda jakby miała się rozpaść na milion części. Diament ją stabilizuje. Twoja sakiewka się świeci. -
Woj2000
Wziął sakiewkę i obracając ją w swoich dłoniach, zaczął swój wywód.
-Naprawdę mnie zadziwiasz, moja droga Diament (te ostatnie słowa ledwo mu przeszły przez gardło). Nie dość, że jak na złą, przedwieczną władczynię wydajesz się zaskakująco… miła i matczyna, to jeszcze posiadając możliwość łatwego unicestwienia umysłu takiej niedogodności jak ja, wolisz z nim spokojnie rozmawiać bądź dręczyć go w snach. Dlaczego? A poza tym, to nie przypominam sobie, aby Steven kiedykolwiek czymś się z tobą wymieniał…Siedział niewzruszony, nadal bawiąc się świecącą sakiewką, przygotowując się na jakąś pogardliwy wykład o głupocie ludzi czy innego napadu gniewu…
-
Andrzej_Duda
-Dziwi Cię, że jestem matczyna? Jestem matką pierwszych Klejnotów. Samodzielnie stworzyłam Diamenty na wzór swoich poszczególnych mocy. Jestem miła, bo mam dobry humor. Przedwieczna? Tak… Zła? Zależy od punktu widzenia. I przestań nazywać Mój Promyczek “Steven”! Poza tym… Nic nie osiągnęła bym zabiciem Cię. Już się wyżyłam w innym śnie.
-
-
-
Woj2000
-TO TERAZ TO JA JESTEM TU ZŁY?! -zerwał się na równe nogi - JAK CZŁOWIEK ULŻY INNEJ ISTOCIE W CIERPIENIU, TO ZBRODNIARZ, ALE JAK KOSMICZNA TYRANKA ROBI Z PODDANYCH BEZWOLNE KUKIEŁKI, TO JUŻ JEST GUT, TAK?
Ze złości odwrócił się od niej i zaczął odchodzić od niej, mówiąc jednocześnie:
-Jeśli chcesz mnie jakoś zabić, to masz ku temu idealną okazję. Nie zamierzam się opierać. -
Andrzej_Duda
Diament spokojnie go bierze na ręce i sądza bliżej.
-To było dla jej dobra. Jej zachowania były autodestrukcyjne. Nie pierwszy raz próbowała się sama rozbić. Dlatego ją kontrolowałam… Bo nie chciałam jej roztrzaskania. Poza tym, kiedy rozbiłam jej jedno oko to byłam wściekła. Drugie rozbiła sobie sama kiedy ja puściłam po rozkazie schywatania tych piratów. Twojej Szafir nie chciałam skrzywdzić. -
Woj2000
-Phi, jedna jaskółka wiosny nie czyni -oznajmił, gdy usłyszał o jej ,aktach dobroci", jednak później się zreflektował i powiedział- A właśnie. Dlaczego nie chciałaś skrzywdzić Padparadży? Jak na twoją historię okrucieństw to dość ciekawy precedens: oszczędzić defektywną Szafir.
Chwilę potem dodał:
-Nie rozumiem jeszcze dwóch rzeczy… -
-
Woj2000
-Po pierwsze: jeśli Perła sprawiała ci tyle problemów, to dlaczego jej po prostu nie zastąpiłaś? Po drugie: jaki jest sens tej całej rozmowy między nami? Na pewno nie rozmawiasz ze mną tylko dlatego, bo nagle zachciało ci się socjalizacji z jakimś nędznym, żałosnym człowieczkiem, który nawet swojego nowego ,życia" nie potrafił uchronić od rozpadnięcia się niczym poprzednie…
Dewey po chwili ogarnął, co się stało. Nagle zaczął żalić się i szukać pocieszenia oraz oparcia w swoim nowym największym wrogu. Nie wiedział, skąd się to bierze, ale był przekonany, że nie jest to normalne.
-
-
-
-
Woj2000
-Ale zazwyczaj jedno łączy się z drugim. Przecież roboty nie mają uczuć. - powiedział, po czym dodał nieco ciszej, jakby do siebie:
-Zaraz, zaraz. Jeśli nie chce mnie teraz zabić ani zrobić mi krzywdy, to co zamierza ze mną potem zrobić? Nie uwierzę, żeby nie chciała w jakiś sposób mnie ukarać za zepsucie swojej Perły, jest na to zbyt dokładna. -
-
Woj2000
-Wiedziałem! - wykrzyczał zadowolony, gdyż jego teorie się potwierdziły, jednak potem z niepokojem ogarnął, co to dla niego oznacza.
- A mogę się chociaż dowiedzieć, czy wasza Konstytucja gwarantuje wolność od tortur i nieludzkiego traktowania? Albo w najgorszym razie chociaż możliwość wyboru kary śmierci przez więźnia? - dodał, uśmiechając się krzywo. - Jeśli żadne z nich się nie sprawdzi, to zawsze mogę zwyczajnie przebić się mieczem i masz problem z głowy.
//Dobranoc, miłej nocy//