-To prawda. Sprawdzę, czy może coś się nie stało - powiedział, po czym wstając, dodał: - Zaraz wrócę.
Po czym udał się w stronę mostka kapitańskiego, by dowiedzieć się więcej odnośnie postępów podróży Słonecznego Spalacza.
Widząc, że wszystko jest w należytym porządku, powrócił i przysiadł się ponownie do Perły
-Wszystko gra tam na mostku. Pewnie po prostu Homeworld jest na tyle daleko od Ziemi, że nawet dopalacze potrzebują trochę czasu na dotarcie tam.
-Nie znam ich zbyt wielu. Ale ta trójka, która mieszka w Beach City chce pomagać ludziom i jest dla nas przyjazna. Często ratowały miasto przed potworami. Wśród nich mamy Tą Wysoką, Tą Zabawną i Tą Śliczną… - powiedział, przy czym pod koniec wypowiedzi wyraźnie się rozmarzył.
W końcu całe zawiłości klejnotowego rynku pracy zostały Deweyowi rozjaśnione.
-A, już rozumiem! - oznajmił zadowolony, po czym dodał niepewnie - I wybacz, jeśli Cię uraziłem.
Aż spuścił wzrok z poczucia wstydu. Nie spodziewał się nagłej poważnej rozmowy dotyczącej jego gustów. Po dłuższej chwili powiedział cicho, wciąż wpatrując się w podłogę.
-Chyba… wszystkie…
-A więc powinieneś utargować swoją własną u Diamentów. Na pewno by Ci się udało przekonać któryś do dania Ci osobistej Perły. -Perła nie za bardzo przejmuje się fetyszami Deweya.