-Nie znam ich zbyt wielu. Ale ta trójka, która mieszka w Beach City chce pomagać ludziom i jest dla nas przyjazna. Często ratowały miasto przed potworami. Wśród nich mamy Tą Wysoką, Tą Zabawną i Tą Śliczną… - powiedział, przy czym pod koniec wypowiedzi wyraźnie się rozmarzył.
W końcu całe zawiłości klejnotowego rynku pracy zostały Deweyowi rozjaśnione.
-A, już rozumiem! - oznajmił zadowolony, po czym dodał niepewnie - I wybacz, jeśli Cię uraziłem.
Aż spuścił wzrok z poczucia wstydu. Nie spodziewał się nagłej poważnej rozmowy dotyczącej jego gustów. Po dłuższej chwili powiedział cicho, wciąż wpatrując się w podłogę.
-Chyba… wszystkie…
-A więc powinieneś utargować swoją własną u Diamentów. Na pewno by Ci się udało przekonać któryś do dania Ci osobistej Perły. -Perła nie za bardzo przejmuje się fetyszami Deweya.
-Wciąż nie mogę się nadziwić waszym zasadom społecznym… - powiedział, ponownie zastanawiając się nad tym, z jakim to totalitarnym reżimem miał do czynienia - Ale i tak dziękuję za radę.
-Tak, zrobiłem to pierwsze… - powiedział nieco skonsternowany, przypominając sobie pieszczoty od Niebieskiej Diament. Co prawda bardzo mu się to podobało, ale nadal wstydził się poruszać ten temat przy osobie, którą zawiódł tak wiele razy.