Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-NIE! Lapis dalej trzyma. -ŻADNYCH DIAMENTÓW!
-Cholera jasna nie krzycz. Nie będzie żadnych Diamentów, tylko mnie puść.
L: -NIE! OD RAZU POSKARŻYSZ SIĘ DIAMENTOM!
-Diamenty i tak są na urlopie sam nie wiem gdzie, a Biała Diament…cóż, zwiała. Więc ja tu chwilowo prowadzę rządy.
L: -A WIĘC TO TY TUTAJ ZARZĄDASZ?! Lapis przybiła Forsteryt do ściany i całkiem go unieruchomiła lodowymi kajdanami na prawie wszystkich częściach ciała.
-Cholera…wsypałem sam siebie. Ponowna prośba o pomoc by ktoś przybył z odsieczą. Ktokolwiek idzie?
Trudno powiedzieć, nie otrzymujesz odpowiedzi.
-To mój koniec, czyż nie?
L: -PO PROSTU SIĘ NIE RUSZAJ!
I…no ani drgnie.
Perydot podchodzi do Forsterytu i szepcze: -Nie wiedziałam, że to tak wyjdzie.
-…TY JEJ O TYM POWIEDZIAŁAŚ?! -Angery klejnot jest wściekły.
P: -Przepraszam…
Miał już posłać w nią armadę wyzwisk, ale opamiętał się i jedynie jej dał nienawistne spojrzenie.
Lapis przemywa całą bazę i odkrywa coraz więcej symboli Lapis Lazuli.
-W mordę jeża…jeśli się okaże, że moja druga baza będzie twoja to chyba z chęcią się rozbiję.
Perydot: -Jestem Klejnotem drugiej ery, nie pamiętasz?
-Mówiłem do Lapisu, trójkątny geniuszu.
Perydot siada przy Forsterycie.
A ten se dynda przykuty do ściany. -Ej, Lapis, jeśli łaska to mogłabyś sprawdzić na Panelu Uniwersalnym czy nie ma żadnych problemów na Homeworld?